czwartek, 12 lutego 2015

2. 'Wlamanie sie do mojego mieszkania to sprawa drugorzedna.'

  Kiedy z głośników mojej wieży na cały regulator śpiewał Maroon 5, ja ostatni raz pociągnęłam czerwoną szminką po ustach. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Ciemnobrązowe włosy były związane w niechlujnego koka. Na sobie miałam zbyt dużą granatową koszulkę, którą podwędziłam jakiegoś dnia tacie i figi w śmieszne, czarne kropki.

- I love your lies, I'll eat them up. But don't deny the animal, that comes alive when I'm inside you. - zaśpiewałam, nie zwracając uwagi na swoje fałszowanie. Tanecznym krokiem przeszłam z łazienki do mojego pokoju. Lubiłam jego wystrój. Miał pomarańczowe ściany, na których powiesiłam trzy prace Marry, moje zdjęcie z rudowłosą, zdjęcie jej i Rhydiana oraz ślubną fotografię rodziców. Pomyśleć, że tata miał kiedyś włosy. Zaśmiałam się wyobrażając sobie go za dawnych czasów, to było dla mnie wręcz absurdalne, ale co się dziwić. Jeszcze wtedy nie było mnie na świecie. Wyciągnęłam z szafki swoje ulubione spodnie, zbyt długą koszulkę na ramiączka z logo jakiegoś zespołu, którego słuchałam jak miałam szesnaście lat oraz buty. Chętnie założyłabym sukienkę, nie mówię że nie. Jednak jeśli musisz stać całą imprezę przy konsoli, bawić się launchpadami i okręcać płyty na talerzach, to naprawdę kiecka się do tego nie nada.
  W wolną rękę złapałam swój telefon i odbierając połączenie, rzuciłam się na łóżko.

- Co tam, misiaczku? - zawołałam wesoło, na co odpowiedział mi krótki chichot, który na sto procent należał do Marry.

- Pamiętasz, że dzisiaj masz pierwszy dzień pracy? - spytała, a ja podniosłam się z legowiska. Przełączyłam rudą na głośnomówiący i rzuciłam komórkę na puchaty dywan.

- Pamiętam mamo. Właśnie się ubieram - odpowiedziałam, po czym ściszyłam grającą muzykę. Żeby nie wyjść na kłamcę zrzuciłam z siebie koszulkę taty i zastąpiłam ją wcześniej wybraną bluzką.

- Weź pendrive'a, córuś - zaśmiała się i zakończyła połączenie. Prychnęłam pod nosem, pewnie że wezmę. Bez tego małego cacuszka imprezy by nie było. Ubrałam rurki, a na stopy nałożyłam jedne ze swoich nielicznych szpilek. Sięgnęłam po telefon i wkładając go do kieszeni, rozpuściłam włosy. Biorąc torbę, w której miałam już naszykowaną bluzę oraz klucze, wyszłam z mieszkania.

~*~

  Właściciel klubu był niezwykle miłym i pomocnym człowiekiem. Pokazał mi mój DJ'ski kącik, razem ze mną rozłożył sprzęt i przyniósł mi sześć butelek wody mineralnej. Uśmiechnęłam się do niego w zamian za poratowanie mnie z przenoszeniem głośników. Próba głośności przebiegła bezproblemowo, a kawałki które przygotowałam spodobały się większości personelu. Około godziny dwudziestej zaczęli zbierać się pierwsi klienci, więc usiadłam na swoim krześle i puściłam jeden ze spokojniejszych utworów. Nie zmieniałam, ani nie edytowałam go zbytnio. Bawiłam się jedynie jego prędkością i w zależności od danego fragmentu zwalniałam lub przyspieszałam melodię. 
  Na salę wyszła Marry, ubrana była w krótką, czarną spódniczkę, zieloną bluzkę bez rękawów, pończochy koloru spódnicy i wysokie szpilki. Na jej widok zakrztusiłam się lekko wodą. Ruda wyglądała jakby była tutaj kurwą, a nie barmanką. Pokręciłam w niezadowoleniu głową, już mi się to nie podobało. Niebieskie oczy Hower skrzyżowały się z moimi. Pomachała mi wesoło i wskazała żebym do niej podeszła. Wstałam i zeszłam po kręconych schodach na parkiet. Kiedy stanęłam naprzeciwko Marry, ona dała mi buziaka w policzek.

- I jak ci się tu podoba? - spytała poprawiając swoją zdecydowanie zbyt krótką spódniczkę. Z jej miny mogłam wywnioskować, że ubiór wcale jej nie przeszkadza, a nawet podoba.


- Na razie jest ok - skwitowałam - Nie mogę się doczekać, aż zejdzie się więcej ludzi. Mam ochotę dostarczyć im naprawdę dużą dawkę porządnej zabawy.
Rudowłosa zaśmiała się na moje słowa i poklepała po ramieniu, wskazując na drzwi wejściowe.

- Rozkręć się DJ - powiedziała, po czym weszła za ladę a ja wróciłam na swoje miejsce.
  Impreza nabierała rumieńców, a ja dostałam pozwolenie na włączenie auto odtwarzania i parę minut czystej przyjemności. Nie byłabym sobą, gdybym nie skorzystała z takiej możliwości, więc już po chwili w głośnikach leciała jedna z moich ulubionych klubowych playlist, a ja wywijałam razem z jakimś gościem na parkiecie. Spodobały mi się jego oczy, były szafirowe, głębokie i przez jakąś dawkę alkoholu lekko przymknięte. Wydawały się niezwykle pociągające. Byłam jednak na tyle trzeźwa i zachowałam resztki moralności, że gdy jego ręka zatopiła się pod moimi spodniami, szybko odtrąciłam ją. Pokręciłam głową i przybliżyłam jego twarz do swojej, łącząc nas w jednym z najbardziej namiętnych pocałunków jakie było mi dane przeżyć. Rozchyliłam swoim językiem jego wargi i zachęciłam do dalszej współpracy, przejeżdżając delikatnie po górnych zębach chłopaka. Nie musiałam długo czekać na jego odzew. Po chwili zarówno ja, jak i on walczyliśmy o dominację nad pocałunkiem. Przygryzł delikatnie moją dolną wargę, co niezwykle mi się spodobało. Kiedy obojgu zabrakło powietrza, oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnęłam się do niego, a on przejechał kciukiem po moich ustach. Tak mój drogi, ja też dobrze cię zapamiętam.

~*~

  Mimo, że dużo nie wypiłam, ani nie mieszałam alkoholu, strasznie bolała mnie głowa. Szpilki niosłam w ręce, tak samo jak i do połowy rozpiętą torebkę. Nie mam bladego pojęcia jak w takim stanie dojechałam do domu. Jeśli każda moja impreza będzie się tak kończyć, długo na tym świecie nie pociągnę. Uniosłam rękę do poziomu zamka i przekręciłam w nim klucze. Weszłam do mieszkania, po czym jak najdelikatniej umiałam zamknęłam drzwi. Powiesiłam bluzę na wieszaku, a torebkę i buty położyłam na małej komódce pod lustrem. Nie zapalając światła poszłam do kuchni żeby napić się wody. Wyjęłam z szafki pierwszą lepszą szklankę i wlałam wcześniej wspomniany napój prosto z kranu. Okręciłam się delikatnie, żeby usiąść na jednym z krzeseł.
Krzyknęłam głośno przerażona, widząc jakąś męską sylwetkę na moim miejscu. Wypuściłam z rąk szklankę, która roztrzaskała się na miliony drobnych kawałeczków.

- Kim ty jesteś? - spytałam cicho, wbijając plecy w lodówkę. Mężczyzna wstał i jak gdyby nigdy nic zapalił w kuchni światło. Spojrzałam na niego zaciekawiona, jak i przestraszona. Był absolutnie dobrze zbudowany, wysoki i całkiem przystojny. Brązowe włosy prawdopodobnie jeszcze jakąś godzinę temu były idealnie postawione, lecz teraz każdy włos wyginał się w różną stronę. Zgrabny nos i kilkudniowy zarost pasowały bezbłędnie do cienkich ust i niebieskich jak wzburzona woda oczu.

- Widzę, że to co działo się w klubie jednak ci nie wystarczyło - powiedział stanowczym i niezwykle seksownym głosem. Spojrzałam na niego zdezorientowana, jednak po chwili wszystko do mnie dotarło. Rzeczywiście, wyglądał zupełnie jak ten facet, z którym tańczyłam na parkiecie. - Uznajmy, że włamanie się do mojego mieszkania to sprawa drugorzędna.

- Hola, hola! - zawołałam i wyciągnęłam dłoń w jego kierunku. - Nigdzie się nie włamałam. Wprowadziłam się tutaj prawie tydzień temu. Kim jesteś i co robisz w moim domu?

- Oh, shit - westchnął i podrapał się po karku. - Ty musisz być tą laską, która miała się tutaj wprowadzić -  odetchnęłam z ulgą. Nie był to żaden gwałciciel, złodziej czy inny porywacz. Przede mną stał mój współlokator.

- A ty tym gościem, który rzadko bywa w domu - skwitowałam i jako tako omijając kawałki rozbitego szkła oraz małe kałuże wody podeszłam do niego, wyciągając przed siebie rękę. - Jestem Prize Burton.

- Louis - uścisnął moją dłoń naprawdę mocno, ledwie powstrzymałam grymas bólu - Louis Tomlinson.

______________________________________
Jest Louis ♥
Sceny z pocałunkiem miało nie być, po prostu jakoś się samo napisało ._.'
Zapraszam do komentowania oraz dodawania się do obserwatorów.

Obczajcie mój pierwszy, amatorski zwiastun.  x'D
PS. Nienawidzę WMM na Windows 8, na dodatek po ang xX'
Idę robić z babcią rożki z czekoladą *//u//*

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Taki mrrraśny :* Muszę to powiedzieć: PIERWSZA!
    Nareszcie się spotkali <3 Słodko *.*
    Czekam niecierpliwie na next :3

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, dosyć niezręczne pierwsze spotkanie :D Fajną ma pracę Prize, żeby tylko przez te imprezy w jakiś alkoholizm nie popadła :P Muszę jeszcze dodać, że niezły zwiastun, jeszcze bardziej zachęcił mnie do czytania!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej Louis się pojawił!!
    Cieszę się.
    Świetny rozdział i ta scena...
    Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  4. No i spokoooo :) ciekawie zaczeli hihi.
    Podoba mi sie to, jak piszesz wiec bede zagaldac czesciej :)
    Pozdrawiam Asiek

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest genialny, jak i cały blog!
    Super, że pojawił się Louis, teraz będzie się działo :D
    czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha <3
    pokochałam to opowiadanie *.*
    Jest cudowne i masz taki talent do tego ijaaa :)
    Wszystko jest takie piękne i pierwsze spotkanie haha szczerze... nawet sama bym tak kogoś chętnie poznała :D
    Piszesz naprawdę Łooo ślicznie i wszystko tak razem i tak wszystko się z nimi przeżywa i jaaaaa *.*

    Czekam na kolejne :)
    Piszkaj szybciutko Życzę duuuuzo weny :*

    Zpraszam:http://defend-zaynmalik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń